Ten wpis planowo miał być o baranku, czyli mojej radości, staroświeckiej – chociaż całkiem nowej – drewnianej formie do masła w kształcie baranka. Z przykrością jednak informuję, że inauguracyjny baranek nie wyszedł. Albo raczej, bez szwanku udało mu się wyjść w połowie. Na pewno nie będę ustawać w staraniach i mam nadzieję, że zadziałało tu tylko prawo pierwszego naleśnika i kolejny (baranek, nie naleśnik) pójdzie... jak po maśle.
To tyle na ten temat, bo dzięki wyróżnieniom*, przyznanym mi przez Karolkę, Tili i Megimoher (gorąco dziękuję dziewczyny!) od kilku dni chodzę i myślę, czego właściwie jeszcze o mnie nie wiecie. Bo... czy na przykład ciekawe jest, że tradycyjnie obtarły mnie nowe sandały, a moje ulubione plastry w Muminki się skończyły? Albo, że z powodu dziwnie przeciągającej się wymiany okien mój pokój od tygodnia ma wygląd nieco futurystyczny, dzięki okrywającej meble folii malarskiej? A może chcielibyście wiedzieć, że spaliłam ostatnio blender, co stanowi wielkie nieszczęście bo nie mogę sobie robić zup-kremów ani koktajli?
Ha. Wypada jednak postarać się trochę bardziej. Poniżej 7 rzeczy, które przynajmniej nie wszyscy wiedzą.
To tyle na ten temat, bo dzięki wyróżnieniom*, przyznanym mi przez Karolkę, Tili i Megimoher (gorąco dziękuję dziewczyny!) od kilku dni chodzę i myślę, czego właściwie jeszcze o mnie nie wiecie. Bo... czy na przykład ciekawe jest, że tradycyjnie obtarły mnie nowe sandały, a moje ulubione plastry w Muminki się skończyły? Albo, że z powodu dziwnie przeciągającej się wymiany okien mój pokój od tygodnia ma wygląd nieco futurystyczny, dzięki okrywającej meble folii malarskiej? A może chcielibyście wiedzieć, że spaliłam ostatnio blender, co stanowi wielkie nieszczęście bo nie mogę sobie robić zup-kremów ani koktajli?
Ha. Wypada jednak postarać się trochę bardziej. Poniżej 7 rzeczy, które przynajmniej nie wszyscy wiedzą.
- Nigdy w życiu nie zjadłabym... Nie jestem typem smakosza-odkrywcy. Jeśli coś wygląda ohydnie (oczywiście nie mówimy o rzeczach z cyklu "brzydkie, ale dobre"), to zakładam, że jest ohydne. Jeśli powszechnie uznaje się to w naszym kręgu kulinarno-kulturowym za niejadalne, to wcale nie mam ochoty jeść. Po za tym nigdy nie (z)jadła(by)m tatara ani flaków.
- Pamiętacie Julię Roberts w "Uciekającej narzeczonej", która nie wiedziała, jakie jajka lubi najbardziej? To akurat wiem (jajecznicę), ale nie mam ulubionego koloru, ani zespołu muzycznego, ani aktora, ani aktorki, ani gatunku piwa (bo nie lubię).
- Nie mam także ulubionej marki samochodu. Jestem w tej kwestii o wiele bardziej beznadziejna niż przeciętna stereotypowa kobieta. Samochodów nie rozróżniam w ogóle, nie kojarzę większości logotypów, a nawet nie potrafię powiedzieć, jakie auto chciałabym mieć, bo i tak na razie nie będę mieć żadnego, więc temat jest dla mnie zupełnie abstrakcyjny. (Mam prawo jazdy!)
- Uwielbiam infantylne (chociaż nie w sensie Hello Kitty na t-shircie), trochę teatralne ubrania. Moja ulubiona sztuka odzieży składa się z szerokiej, krótkiej spódniczki w kolorze niebieskim złożonej z tiuli i jakiegoś innego bardzo cienkiego materiału. Jest naprawdę piękna, ale moim ciągle niezrealizowanym marzeniem jest prawdziwa spódnica z tiulu.
- Marzę też o skoku na bungee.
- Mam słomiany zapał. Gotowanie jest jednym z niewielu zajęć, którego nie udało mi się porzucić (na liście mamy rysunki, ceramikę, taniec towarzyski, a potem flamenco, naukę kilku języków i wiele sportów). Ja wolę jednak sobie tłumaczyć, że po prostu nie znalazłam jeszcze swojego powołania (a może już znalazłam?)
- Naprawdę uważam pieczywo z masłem za jeden z najgenialniejszych jadalnych wynalazków!
Bułeczki na zakwasie
źródło: Lawendowy dom od kuchni
Składniki:
100 g dojrzałego zakwasu żytniego
200 g mąki pszennej typ 1850 (użyłam tylko zwykłej mąki)
250 g mąki pszennej typ 500
1 łyżka drożdży instant
10 g masła
1 łyżeczka soli (dałam dwie)
12 g cukru
200 ml wody (musiałam dać więcej)
Wykonanie:
Ze wszystkich składników zagnieść elastyczne ciasto, włożyć do miski, przykryć ściereczką i odstawić na ok. 3 godziny. Gdy ciasto podwoi swoją objętość wyrobić je, podzielić na 16 porcji* i uformować dowolne bułeczki. Ułożyć je na blasze i wstawić do piekarnika nagrzanego do 240 stopni. Na dno piekarnika wrzucić 2-3 kostki lodu. Po 10 minutach zmniejszyć temperaturę do 220 stopni i piec jeszcze 10 minut.
*wg przepisu, mnie wyszło 10 wcale niedużych sztuk.
11 komentarzy:
jak miło poczytac, dowiedziec się czegoś o Tobie!
a nawiązując do tego, także chleb z masłem uważam za jedno z najwspanialszych dań, jeśli to można tak nazwac ;]
cudowne zdjęcia. piękny baranek.
a bułki są wspaniałe.
O, nowe wiesci o Karolinie :) Widze, ze mamy tez nieco wspolnego 'lubienia' ;)
Rozumiem Cie a propos punktu nr.1 - flakow tez nie jestem w stanie przelknac niestety... Za to tatar kochalam zawsze bardzo! Czy teraz tez – niestety nie wiem, nie jadlam go juz od dobrych nastu lat...
I ja podpisuje sie pod piwem (nie pijam), tych pozostalych zas ulubionych mam kilka.
Co do samochodow, to nie mam raczej jednej ulubionej marki, za to wiem, ze wielu z nich nie chcialabym nawet za darmo (wole juz naszego wysluzonego staruszka ;)).
Pod punktami 4 i 5 niestety nie moge sie podpisac. Za to pod obcierajacymi butami jak najbardziej! (a meble pozaklejane folia przerabialam zeszlej jesieni ;)).
A Twoj slomiany zapal mnie troche pocieszyl, przynajmniej wiem, ze nie jestem w tym osamotniona :)
I pod ostatnim punktem nie wiem czy powinnam sie podpisac... Chyba jednak wybieram ser! ;)
Choc patrzac na zdjecie tej bulki nie wiem, czy bym nie zmienila zdania... :)
Nie pieklam jeszcze pieczywa z dodatkiem masla (zazwyczaj dodaje oliwe), no chyba ze moje ukochane brioszki rzecz jasna! :)
Pozdrawiam Karolino! I milej niedzieli zycze :)
Nie wiem, czy Cie to pocieszy,czy tez wrecz przeciwnie,ale pod punktami 2,3 (lubie generalnie terenowe auta,ale ulubionej marki nie posiadam),5 i 6 moge sie podpisac (flamenco jeszcze nie zaliczalam,ale sie do salsy przymierzam)....Za to flaki lubie i tatara rowniez,poza tym lubie probowac nowe rzeczy.....
Super bylo poczytac o Tobie :) :)
Baranek na pewno wyjdzie-do 3 razy sztuka....
Pozdrawiam :)
Gdy zobaczyłam zdjęcie pomyślałam: ekscentrycznie, Wielkanoc w sierpniu..;-) Co do 7 rzeczy: ja za to nie mam prawa jazdy, z powodu panicznego wręcz lęku (potrzebny mi hipnotyzer, a nie instruktor), ale samochody mnie interesują ze względów zawodowo - prywatnych. Te najdroższe są jednym z najistotniejszych elementów luksusowego stylu życia, i dlatego o nich wiem najwięcej (nie z autopsji, lecz z obowiązku):-)
Zajrzyj do mnie, zrecenzowałam książkę, która może Ci się spodobać (ostrzegam!).
No patrz Karolina, niemal pod wszystkim mogłabym napisać "a ja nie" :) No dobrze, o samochodach za wiele nie wiem ale się uczę (powiedzmy - przez osmozę, na zasadzie "jak ci 100 razy powtórzą to chcesz czy nie - zapamiętasz :D) :))) Ach, i bułka z masłem - no tu się zgadzam w 100%!
I baranek - z profilu bardzo ładny, bardzo! Do wielkanocy na pewno zyska i drugi profil :)))
Uściski :)
fajne:-) pkt. 1, 3 i ostatni- "ja też", 5- zdecydowanie, NIE!
I jeszcze dodam, że w UK teraz bardzo modny jest tzw. Peter pan collar - taki zaokrąglony kołnierzyk, lekko "dziecięcy", zobacz np. tu:http://tinyurl.com/3efkzcb
Moda idealna dla Ciebie:-)
Karmel-itko, ja ze swoją słabością do chleba z masłem muszę walczyć za każdym razem jak piekę!
Beo, ale i tak wynika z tego, że mamy ze sobą wiele wspólnego :) Niechęć do tatara to "wina" mojej mamy, która zawsze powtarzała, że surowego mięsa nie tknie i to mi się utrwaliło. A z tym serem... trochę mi zabiłaś ćwieka, bo ser też lubię, ale idealnie jednak jeśli występuję z towarzystwem chleba.
Gosiu, najbardziej jestem zaskoczona tym bungee :) Ja chyba też przymierzam się do jakichś nowych hobby (od zawsze marzy mi się gra na pianinie...), oby tylko tym razem zapał trwał dłużej!
Anno Mario, ja tych samochodów też się tak naprawdę boję, więc prawo jazdy leży w szufladzie od prawie, hmm, 10 lat. Ale myślę, że teraz jednak je odświeżę, bo wreszcie będę miała czym jeździć.
Moda na Piotrusia Pana jest urocza, po Twoim komentarzu wypatrzyłam nawet i u nas kilka rzeczy w tym stylu. Eh.
Monika, a to ciekawe. Ja w kwestii tych samochodów jestem na tyle beznadziejna, że zapominam nawet co mają moi rodzice. A konkretne należące do nich sztuki poznaję raczej po rejestracji niż marce ;)
Megimoher, :) Zawsze się czuję dziwnie, jak ktoś rozmawia o samochodach, ale nagle się okazuje, że jednak nie jestem tak sama jak myślałam.
A ja widzisz moge ser i bez chleba ;))
Żeby baranek wyszedł z drewnianej formy bez szwanku trzeba ją przed użyciem moczyć dość długo w zimnej osolonej wodzie :)
Ja wkładam foremkę do mocno posolonej wody, obciążam, żeby był zanużony i wkładam na kilka godzin do lodówki.
Pozdrawiam
dorka
Dorko, dzięki! Na pewno wypróbuję.
Prześlij komentarz