Trudno uwierzyć, ale minął już ponad tydzień, odkąd zamknięte w vipowskim przedziale wagonu sypialnego (opieka konduktorska, w cenie rogalik w folii, woda mineralna i zestaw ręczniczek + mydełko ;) wraz z Anną-Marią i Atrią mknęłyśmy ku Gdańsku na Blog Forum, czyli wielki zjazd blogerów wszelkiej maści.
Cały weekend był bardzo, baardzo udany, a ja ciągle nie mam weny by o tym napisać i tylko jakiś złośliwy chochlik szepce do ucha przeczytane dawno temu zdanie, że pod natchnieniem piszą tylko grafomani.
Pojawiło się jednak już tyle relacji, w których zostało opisane absolutnie wszystko, co chciałabym Wam przekazać, od chwalenia świetnej organizacji (ponieważ miałam okazję sama różne rzeczy organizować, wiem, ile wysiłku wymaga to pozornie samosięnapędzające iście-na-przód zgodnie z harmonogramem), po opisy burzliwych dyskusji wokół "blogów z duszą" i stojących w opozycji technologiczno-marketingowych. Nie mówiąc o przyjemności osobistego kontaktu z osobami znanymi dotąd wirtualnie.
A poza tym: morze! Program Blog Forum był bardzo wypełniony, ale udało nam się ukraść parę chwil i nawet tylko te kilka minut na sopockim molo, a potem na kompletnie pustej po zmroku plaży, było warte prawie 30 godzinnej podróży.
Ode mnie to tyle, mam nadzieję, że udało mi się przegonić kryzys twórczy i mogę iść dalej, chociażby dlatego, że rozpoczął się już Festiwal Dyni (a dynia, w połowie przerobiona na powtórkę z zupy dyniowej, czeka w spiżarce na ciąg dalszy).
Jeśli ktoś ma niedosyt blogforumowych wrażeń, to zapraszam na stronę wydarzenia, gdzie organizatorzy skrzętnie zbierają wszystkie relacje.
Na zakończenie przepis, muffiny ze szpinakiem, mój wkład w składkowy piknik pociągowy, który, dzięki pomysłowi Anny-Marii, sobie urządziłyśmy. Muffiny są mięciutkie i puszyste, moim zdaniem należałoby im jednak dodać jeszcze jakiś akcent smakowy (może kawałki smażonego boczku?).
Cały weekend był bardzo, baardzo udany, a ja ciągle nie mam weny by o tym napisać i tylko jakiś złośliwy chochlik szepce do ucha przeczytane dawno temu zdanie, że pod natchnieniem piszą tylko grafomani.
Pojawiło się jednak już tyle relacji, w których zostało opisane absolutnie wszystko, co chciałabym Wam przekazać, od chwalenia świetnej organizacji (ponieważ miałam okazję sama różne rzeczy organizować, wiem, ile wysiłku wymaga to pozornie samosięnapędzające iście-na-przód zgodnie z harmonogramem), po opisy burzliwych dyskusji wokół "blogów z duszą" i stojących w opozycji technologiczno-marketingowych. Nie mówiąc o przyjemności osobistego kontaktu z osobami znanymi dotąd wirtualnie.
A poza tym: morze! Program Blog Forum był bardzo wypełniony, ale udało nam się ukraść parę chwil i nawet tylko te kilka minut na sopockim molo, a potem na kompletnie pustej po zmroku plaży, było warte prawie 30 godzinnej podróży.
Ode mnie to tyle, mam nadzieję, że udało mi się przegonić kryzys twórczy i mogę iść dalej, chociażby dlatego, że rozpoczął się już Festiwal Dyni (a dynia, w połowie przerobiona na powtórkę z zupy dyniowej, czeka w spiżarce na ciąg dalszy).
Jeśli ktoś ma niedosyt blogforumowych wrażeń, to zapraszam na stronę wydarzenia, gdzie organizatorzy skrzętnie zbierają wszystkie relacje.
Na zakończenie przepis, muffiny ze szpinakiem, mój wkład w składkowy piknik pociągowy, który, dzięki pomysłowi Anny-Marii, sobie urządziłyśmy. Muffiny są mięciutkie i puszyste, moim zdaniem należałoby im jednak dodać jeszcze jakiś akcent smakowy (może kawałki smażonego boczku?).
Muffiny ze szpinakiem i parmezanem
źródło: The Vintage Tea Party
Składniki:
12 sztuk
250 g mąki
1/2 łyżeczki soli
1 łyżka proszku do pieczenia
1 łyżka cukru
70 g startego parmezanu*
100 g ugotowanego, wystudzonego, odciśniętego i posiekanego szpinaku
1 jajko
250 ml mleka
90 ml oleju
*ja dałam żółty ser, uważam, że w tym wypadku to dopuszczalny zamiennik, który nadaje ciastu fajną konsystencję
Wykonanie:
- Piekarnik nagrzać do 190 stopni, blachę na muffinki wyłożyć papierkami.
- Wymieszać ze sobą sypkie składniki, dodać szpinak i około 2/3 sera - ponownie wymieszać.
- W osobnym naczyniu połączyć mokre składniki, dodać do sypkich i połączyć za pomocą łyżki - wymieszać dokładnie, ale niezbyt długo, grudki w cieście (o ile nie jest to nierozmieszana mąka) nie tylko nie przeszkadzają, ale są nawet pożądane.
- Ciasto włożyć do dołków w formie, każdą muffinkę posypać odłożonym serem.
- Piec około 20-25 minut, aż babeczki się zarumienią, a wetknięta w ciasto wykałaczka wychodzi sucha. Najlepsze oczywiście jeszcze na ciepło :)
6 komentarzy:
Ja tez często tak mam, ze powinnam... i nie piszę, bo weny brak. W taki sposób mnóstwo wydarzeń, które chciałam opisać na blogu nie doczekało się światła dziennego...
Tobie, Karolinko, tez zazdroszczę tego spotkania... Może w przyszłym roku... Ciekawa jestem czy są takie plany?
Boczek do tych babeczek koniecznie:)
Karolina! Och chętnie bym znowu po babeczkę sięgnęła! Dla mnie były idealne, nie mówiąc już o klimacie w jakim znikały - powtórzymy?!
Wspaniale było móc Cię poznać!
P.S. I dziękuję za instrukcje - po pierwszym czytaniu mam mieszane uczucia, ale może po drugim jednak się odważę;P
Uwielbiam muffiny za to że można je tak różnorodnie przyrządzić - i na słodko i na słono, muszę takie ze szpinakiem zrobić, bo jeszcze nie próbowałam.
Pozdrawiam
Monika
www.bentopopolsku.blogspot.com
Karolina a kiedy zdążyłaś pojechać do Sopotu?? W sumie ja utknęłam na rosole kresowym :)) Zamiast się obżerać mogłam pojechać nad morze :)
Jeśli Ci to pomoże to zdradzę sekret - ja też mam kryzys. I niestety nawet Dyniowy sobie z nim nie poradzi.
Uściski!
Ha, ponieważ my byłyśmy zwykłymi uczestniczkami, a nie celebrities, nikt nie zauważył, że sobie po prostu wyszłyśmy zaraz po lunchu :]
Mam w lodówce jeszcze trochę prawdziwego włoskiego parmezanu i chyba wiem już do czego go zużyję :)
Fajnie, że muffiny są na oleju a nie na oliwie jak większość dań z śródziemnomorskim akcentem - nie tylko taniej, ale wbrew pozorom zdrowiej :) olej rzepakowy ma więcej omega-3 niż oliwa z oliwek, a jakoś go nie doceniamy...
Prześlij komentarz