czwartek, 7 kwietnia 2011

Obrona cukru wanilinowego



Więc żeby nie było wątpliwości: tytuł wpisu wcale nie jest ironiczny, na serio czuję do cukru wanilinowego sentyment, sympatię i nawet nie wyobrażam sobie bez niego niektórych dań. Zanim zaczniecie się brzydko krzywić, o czym ja tu znowu piszę, że to przecież chemia (czyli trucizna), i to-to nie przypomina ani trochę prawdziwej wanilii, chciałam Was uprzedzić: to jest właśnie ta jego cecha, za którą go lubię i dlaczego o nim piszę - nie przypomina wcale prawdziwej wanilii.

Oczywiście, pomarszczone i wilgotne gałązki z zaokrąglonym czubkiem są intrygujące, a ich zapach narkotycznie upaja. Biedne i syntetyczne kryształki aromatyzowanego cukru mają urok proszku do prania (oczywiście tego bez jakichś tam efekciarskich niebieskich i zielonych kulek), ale, wiem, że teraz zrozumiecie: to jest wspomnienie dzieciństwa. Kto w latach 90-tych (a nawet później) wiedział, jak wygląda laska wanilii i co z nią zrobić? A tak naprawdę, kogo i dzisiaj stać na wanilię, bo chociaż powszechnie dostępna, w zwykłym sklepie kosztuje majątek i nie zachęca do włączenia tego produktu do codziennego użytku (jeśli jeszcze nie wiecie - polecam udać się na Allegro, tam ceny kształtują się niewiarygodnie inaczej). Tak więc mała żółta torebka, która w kluczowych chwilach czasem okazywała się być tak podobnym proszkiem do pieczenia (lub na odwrót) towarzyszyła wszystkim świętom, uroczystym okazjom, sobotnim popołudniom poświęcanym pieczeniu ciasta i niektórym piątkom.

Albowiem moim ulubionym piątkowym daniem obiadowym są naleśniki z białym serem. A w serze musi być koniecznie cukier wanilinowy. Z prawdziwą wanilią smakowałoby to zupełnie nie tak. Twaróg ma być tylko rozgnieciony widelcem, pozostawienie grudek jest niezbędne. Do tego kwaśna śmietana - tyle, bym masa nie była zbyt zbita, ale równocześnie się nie rozlewała. A na koniec cukier i cukier wanilinowy. Raczej dużo, ma być słodka przeciwwaga dla twarogu i śmietany. Ser najlepiej przygotować zaraz przed jedzeniem, nierozpuszczone kryształki cukru to bonus, nie wada.

Prawdę mówiąc, naleśniki z białym serem lubię tak bardzo, że rzadko jem je z czymś innym (chociaż zwykle jeden jest z dżemem, bo to też należy do tradycji). Trudno mi uwierzyć, że istnieje inne tak perfekcyjne połączenie i żal mi marnować okazję na sprawdzanie, czy może być jednak coś lepszego. Chętnie jednak poznam Wasze zdanie na ten temat ;)

Naleśniki to pierwszy z serii zawstydzająco banalnych przepisów na moje ulubione dania, a właściwie nie, wróć, nawet nie przepisu, bo dokładnych proporcji nie będzie, oczywiście ich nie znam, przyjemność przygotowania sera polega na próbowaniu, no a jeśli chodzi o naleśniki, to nie zawracam sobie głowy mierzeniem proporcji i jestem pewna, że każdy z Was potrafi je zrobić (albo bez trudu znajdzie przepis).



I kolejna z obiecanych rzeczy: linki do 7 inspirujących stron. Nie tylko kulinarnych i nie tylko blogów.

Bliss – jeśli lubicie popatrzeć sobie na ładne rzeczy
The Makers – fantastyczny projekt autorki "Simply breakfast"
Peanuts – kiedyś nie mogłam bez tego zacząć dnia, niech nie zwodzi Was forma, bo ważna jest treść, przepełniona prawdziwą mądrością życiową
Roost – zobaczycie sami
Delicious Days – ale o tym już chyba wszyscy wiedzą?
Joy the baker – PRZEDE WSZYSTKIM do poczytania

i ostatni... zgubiłam adres, ale wiem (chyba), gdzie go odnaleźć, będzie następnym razem.

Czuję się nieco zażenowana, że nie polecam Wam polskich stron, ale a) pewnie je znacie b) kiedy szperam po tych angielskich mam mniejsze wyrzuty sumienia z powodu spędzania czasu w sposób tak beztroski.

A następnym razem będzie prawdziwy przepis i kolejną mrożąca krew w żyłach historia, która wydarzyła się całkiem niedawno, w miejscu gdzie byłam, gdy mnie nie było tu.

15 komentarzy:

Izaa pisze...

ja używam i takiego cukru i takiego i masz rację to zupełnie dwa różne smaki. U mnie w domu nie wszyscy lubią zapach tej prawdziwej wanilii, a i ja kupuje na allegro a jak mi zabraknie to przez dlugi czas czyt. kilka miesięcy nie mogę się zmobilizować do kupna....;)

a naleśniki z serem uwielbiam...;):) śliczne zdjęcia zwłaszcza to pierwsze

Jswm pisze...

chemia, chemią a ja zawsze mam cukier wanilinowy
masz rację, jest obowiązkowy do naleśników :)

Amber pisze...

Karolina,masz rację,w niczym cukru waniliowego,wanilinowy nie przypomina.Od lat go nie używam,ale też darzę go wielkim sentymentem ,bo moja Prababcia robiła nam właśnie naleśniki z serem i cukrem wanilinowym.Co za pychota to była.A ów cukier wyjadałam z torebki za pomocą ...palca!
Pozdrawiam Cię.

Kasia pisze...

Karolino, ja również używam cukru waniliowego... nie wyobrażam sobie niektórych dań bez tego cukru! musi być! i to prawda, ekstrakt waniliowy czy laski wanilii są znacznie droższe w porównaniu z tym cukrem, dlatego również zastępuję je często cukrem waniliowym. Lubie cukier waniliowy i na pewno z niego nie zrezygnuję :P naleśniczki też lubie :P

kamaria pisze...

och tak! cukier wanilinowy mi też kojarzy się z dzieciństwem! uwielbiałam wylizywać go palcem z torebki :) oj, wspomnienia..

zauberi pisze...

też mam duży sentyment do takiego cukru, też właśnie dlatego, że nie pachnie tak samo jak prawdziwa wanilia i po prostu niektórych ciast czy np. naleśników z serem nie wyobrażam sobie bez wanilinowego cukru :) zawsze torebeczka znajdzie się w szufladzie, a w innej słoik z domowym cukrem waniliowym, pozdrawiam

Usagi pisze...

Z tą ceną to akurat przesadziłyście - u mnie w sklepie z herbatą wanilia kosztuje 3 zł. W dodatku jedna laska wanilii świetnie aromatyzuje nawet kilogram cukru, a po zalaniu alkoholem tworzy genialny aromat waniliowy, w dodatku jak się zużyje, to można ją zalać jeszcze raz.
3 zł + 4,50 = 7,50 za kilogram cukru waniliowego.

Cukru wanilinowego też czasem używam, choć odkąd mam pod ręką prawdziwą wanilię, to jakoś bez przekonania.

amarantka pisze...

Naleśniki takie to wspomnienie dzieciństwa :) i faktycznie - koniecznie z wanilinowym :)

Anonimowy pisze...

Lubię cukier wanilinowy, ale chyba raczej ma on dla mnie wartość sentymentalną, aniżeli użytkową. Odkąd "wyhodowałam" swój własny, prawdziwie waniliowy, tego "sztucznego" unikam - nie tyle z głębszych pobudek, co zwyczajnie z braku potrzeby. Choć nie zaprzeczę, naleśniki z twarogiem, śmietaną i waniliną smakują nadzwyczaj... doskonale. ;))

PS Z wielkim zachwytem odkryłam, że na moim targu mogę dostać świeżutkie, prawdziwe, mięsiste i sprężyste laski wanilii za jedyne 2 zł za sztukę. Taaak! Żegnajcie horrendalne ceny z marketów i allegrowe utrudnienia!

Ewelina Majdak pisze...

Ja mam sentyment do niezdrowych rzeczy :)
Nawet ostatnio skusiłam się na paprykarzszcze, ale niestety smak nie ten sam...
A szkoda :(
No i Turystyczna!
Uściski Karolino i do szybkiego następnego!

Anja pisze...

Właśnie jutro wysyłam 3 opakowania cukru waniliowego do Anglii (do AK:). Podobno tam GO nie ma, jest "tylko" wanilia ;), a i AK go uwielbia i nie wyobraża sobie świątecznych wypieków bez NIEGO :)

karoLina pisze...

Izoo, dziękuję :) Mnie się trudno z kolei zmobilizować do zrobienia cukru waniliowego z wanilii, a może to dziwne, ale w sumie, jeśli mam wybór między waniliowym ze sklepu z przemieloną wanilią i syntetycznym, to często wybieram syntetyk.

Jswm, ja też zawsze mam, nawet z przyzwyczajenia w sklepie biorę, nawet jeśli obok leży ten prawdziwy.

Amber, mimo wszystko chyba tak łatwo go nie opuszczę. Chociaż, tak sobie myślę, może przedświątecznie zrobię sobie słoik waniliowego, a co tam.

Kabko, moim zdaniem wanilinowy często po prostu lepiej się sprawdza. Co innego jeśli ma być widać ziarenka wanilii, ale nie zawsze jest to konieczne, a czasem nawet przeszkadza.

Kamario, wszyscy piszą o tym wyjadaniu palcem - chyba ominęła mnie jakaś istotna część dzieciństwa ;)

Zauberi, odkąd odkryłam tę wanilię na allegro to z pewnością będzie się u mnie pojawiać częściej, ale dla wanilinowego zawsze się znajdzie miejsce.

Usagi, jasne, z tą ceną masz rację, chociaż zazdroszczę tak taniej wanilii prosto pod domem, bo sama odwiedziłam kilka sklepów (w Krakowie i Katowicach, czyli dużych miastach) i zwykle wanilia nie tylko nie była tania, ale nie było jej w ogóle. Pewnie, że nawet jak się kupi tę jedną laskę za 10 zł to cukru jest i tak z tego mnóstwo i w niezbyt rujnującej cenie - kwestia zakotwiczenie w pewnym sposobie myślenia.

Amarantko, a może to dlatego te naleśniki lubię bo mają związek z dzieciństwem (nawiasem mówiąc, oczywiście nigdy nie wychodzą mi aż tak dobre jak mam we wspomnieniach)?

Zay, dlaczego ja nie mam takiego targu? Chociaż, to jest pomysł, bo tak naprawdę to zwiedziłam różne dziwne sklepy, a o targu nie pomyślałam. Dzięki za podpowiedź.

Polko, im coś mniej zdrowe tym bardziej uzależnia, co zrobić. Ale Turystycznej i jej podobnych to już chyba nie tknę, bo oglądałam ostatnio program o pasztetach i... strasznie było, oszczędzę Ci szczegółów. Do następnego :)

Anju, aż tak pozytywnego odzewu to się jednak nie spodziewałam :) Czyli wanilinowy jednak górą.

wielorybnik pisze...

Uwielbiam takie naleśniki :-) A w ogóle, to naleśniki w każdej postaci zjem, nawet takie pokrojone w makaron i wrzucone do rosołu :-) Ale na słodko to koniecznie z twarogiem na waniliowo właśnie. Próbowałem różnych wymyślnych super-hiper-mega-kwakwarakwa i zawsze wracam do swojskiego smaku. Nawet węgierska palacsinta mnie nie skusiła w tym względzie. Ale przyznam się, że lubię także naleśniki na słono (czy pikantnie..?), na przykład z pieczarkami i parówkami, albo ze szpinakiem i serem... Naleśniki rządzą w każdym razie :-)
Pozdrawiam !

cozerka pisze...

Bardzo a to bardzo podoba mi się ten opis i oddanie całego uroku cukru wanilinowego. Pamiętam jak pierwszy raz spróbowałam prawdziwej wanilii i mi nie posmakowała...była tak daleka od tego co znam jako wanilię (czyli od waniliny).

Z waniliną u mnie są babcine ciasteczka i żadna wanilia tego nie zastąpi :)

Tilianara pisze...

Nie przekona mnie nic do waniliny, nawet takie wspaniałe naleśniki z serem, ale wiem jak cenne i ważne są wspomnienia i warto je odświeżać, nawet z cukrem wanilinowym :)

A teraz lecę czytać te mrożące krew w żyłach historie :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...