Może Wam się wydawać, że to takie zwykłe kruche ciasteczka, ale tak nie jest. Są jednymi z ulubionych w mojej rodzinie, pieczemy je zawsze na Boże Narodzenie i czasami, kiedy mamy na to ochotę. Chciałabym napisać, że jest to przepis przekazywany przynajmniej od czasów prababci, zapisany w starym zeszycie, z pożółkłymi już kartkami, prawie rozpadającymi się w palcach. Tak nie jest. Przepis pochodzi od koleżanki mojej mamy i być może tam jest przekazywany od pokoleń, tego nie wiem. Z nami jest odkąd pamiętam, wpisany w kalendarz z 1988 czy 89 roku, który na co drugiej stronie sławi zbiory sztuki użytkowej Ermitażu, a na pozostałych, osiągnięcia, głównie w dziedzinie słodkości, znajomych i rodziny. Tam właśnie, w sąsiedztwie jakiegoś zabytkowego cacka, znajdują się te ciasteczka. Ciekawe, czy smakowałyby także carom Rosji? Są bardzo kruche i bardzo maślane, a skórka cytrynowa nadaje im charakteru. Od jakiegoś czasu przekładamy je zawsze powidłami, ale dobrze pasuje też krem kawowy (taki na maśle). Myślę, że znalazły już swoje miejsce w tradycjach naszej rodziny. W każdym razie, jeżeli będę miała córeczkę, albo nawet synka, bo nie widzę powodu, żeby synków dyskryminować, to na pewno będziemy je razem piec. Kruche ciasteczka z powidłami i lukrem Składniki: Ciasto: (wyszło mi 50 podwójnych ciasteczek, ale robiłam bardzo malutkie + kilka pojedynczych serduszek) 140 g masła 210 g mąki 70 g drobnego cukru 2 żółtka skórka z cytryny Poza tym: powidła śliwkowe 1/2 szkl. cukru pudru Wykonanie:
|
czwartek, 1 października 2009
Ciasteczko na październik
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
5 komentarzy:
carom na pewno by posmakowaly!!!! ciasteczka swietne sa,niby zwykle kruche,a jednak niezwykle...
Pozdrawiam :)
Strasznie lubię Cię czytać :)
Jak by nie było, z ciasteczkami wiąże się ciekawa historia, bo nie każdy przepis może się poszczycić obecnością w kalendarzu z 1988 r. :)
A ciasteczka znam, przynajmniej podobne. Delikatne, kruche, z czymś kwaskowatym między dwoma krązkami.
Fajna sprawa :)
Oryginalny sposob zapisywania przepisow :) Moja mama zawsze zapisywala przepisy na kawalkach kartek wyrwanych z zeszytow. Te, ktore przetrwaly do dzis sa juz czesto pozolkle i trudno czasami odczytac co tam zostalo zapisane.
Co do ciasteczek...wygladaja slodko :) Te pierwsze zdjecei z lukrem bardzo mi sie podoba :))
domowe ciasteczka zawsze są najpyszniejsze
i najładniejsze
prawda?
Gosiu, tak sobie myślę, że nawet ta bułka z masłem może być niezwykła, jeśli tylko wiąże się z nią jakieś wspomnienie.
Aniu, dzięki :) A jak się okazało, o czym nie wiedziałam i co mi uświadomiła moja siostra, te ciasteczka są obecne w kalendarzu nawet dwukrotnie.
Majko, ja zapisuję na tym, co mam pod ręka, rachunkach, wolnych miejscach na ulotkach albo innych zapisanych już karteluszkach, więc obawiam się, że wiele świetnych przepisów gdzieś zaginie.
A co do pierwszego zdjęcia, moja koleżanka stwierdziła, że jest niemoralne. Tym lepiej ;)
Asiejo, no pewnie, że są najładniejsze i najpyszniejsze. Z powodów urody marzy mi się zrobienie takich bezowych makaroników, które występują w różnych obrzydliwych kolorach, ale ponieważ wszystkie bezowe próby dotychczas, to była katastrofa, to ciągle nie mogę się odważyć.
Prześlij komentarz