Jak wszystko, co jest małą wersją czegoś większego, to stwierdzone naukowo!, wzbudzają sympatię i powodują, że ma się ochotę po prostu je... zjeść.
Ciasteczka. Bardzo je lubię, ale robię rzadko, bo te najlulubieńsze są raczej pracochłonne. Są też bardzo nieekonomiczne, bo zjada się je jakby przypadkiem, przechodząc przez kuchnię w celu zrobienia herbatki, poszukiwań gazety, nożyczek, czy z jakiegoś innego ważnego powodu. A jak się zje jedno, to właściwie tak, jakby się nie zjadło żadnego. I z tym przekonaniem można chrupać każde kolejne.
Ale co tam, mimo wszystkich ich wad, lecz przecież trudniej darzyć sympatią coś doskonałego, postanowiłam stworzyć sobie pretekst, by robić je częściej. Na słodki początek każdego miesiąca, a w najbliższym czasie, takie pozytywne rozpoczęcia na pewno się przydadzą, będę prezentować Wam kolejny przepis.
Ciasteczkowemu cyklowi groziło przesunięcie na październik, bo efekt estetyczny wybranych na wrzesień Chocolate Chip Cookies nie był zadawalający. Jednak, ponieważ zgodnie z ciasteczkową logiką, kolejne sztuki znikały z szybkością, która dobrze świadczy o ich smaku, a nieco gorzej o naszym łakomstwie, ewentualne uchybienia w wyglądzie zostały nadrobione.
Chocolate Chip Cookies to dla mnie najbardziej amerykańskie z ciasteczek. To chyba nimi objadał (obrzucał) się Ciasteczkowy Potwór z Ulicy Sezamkowej? Więc będą na wrzesień, jako symbol słodkiej satysfakcji, że do szkoły już iść nie musimy, ale z wielu uroków dzieciństwa korzystać można nadal.
A dzisiejszy program sponsorowały literki M i K (bo M i K piekły ciasteczka) oraz liczba 12 (bo tyle ich wyszło).
Ciasteczka z groszkami czekoladowymi
Chocolate Chip Cookies przepis z Joy of baking
Składniki:
(na 4 tuziny, ja piekłam z połowy porcji)
226 g masła
150 g (3/4 szkl.) białego cukru
160g (3/4 szkl.) brązowego cukru
2 jajka
1 ½ łyżeczki ekstraktu waniliowego (dałam cukier waniliowy)
295 g (2 ¼ szkl.) mąki
1 łyżeczka proszku do pieczenia
½ łyżeczki soli
270g (1 ½ szkl.) groszków czekoladowych*
ewentualnie 100g (1 szkl.) posiekanych orzechów włoskich lub pekanów
Wykonanie:
- Masło ubić mikserem, dodać biały i brązowy cukier, a następnie wbijać po jednym jajku. Dodać wanilię.
- W drugiej misce wymieszać resztę składników (oprócz groszków i orzechów), dosypywać stopniowo do maślano-cukrowo-jajecznej mieszanki. Najłatwiej wymieszać ciasto za pomocą miksera. Dodać groszki i orzechy. Jeżeli masa jest rzadka, wstawić na pół godziny do lodówki.
- Piekarnik nagrzać do 190 stopni C. Na formę, wyłożoną papierem do pieczenia, kłaść, za pomocą łyżki do lodów lub dwóch zwykłych łyżek, kupki ciasta. Odpowiednia ilość na jedno ciasteczko to ok. dwóch PŁASKICH** łyżek.
- Ciastka piec 12-14 minut, bądź do czasu, kiedy mają rumiany kolor i lekko złote brzegi.
- Dobra wiadomość: ciasto można zamrozić. Należy wyłożyć porcje na papier do pieczenia i tak włożyć do zamrażarki. Kiedy już będą zmrożone, można przełożyć je do woreczka i upiec, kiedy ma się na to ochotę. Czas pieczenia trzeba wtedy trochę wydłużyć.
**pamiętając o tym, że amerykańskie ciastka mają być duże, dałam ok. dwóch bardzo kopiastych łyżek, co spowodowało, że ciastka zrobiły się o wiele większe niż przewidywałam i zlały się ze sobą. Jeżeli jednak rzeczywiście dacie 2 płaskie łyżki, to powinna Wam wyjść dokładnie taka ilość ciastek, jaką przewiduje przepis. Nie spłaszczajcie kupek, bo zrobią to i tak same, więc należy pamiętać o zostawieniu sporej ilości miejsca pomiędzy ciastkami. Prawdopodobnie zrobią się bardziej płaskie, niż byście tego chcieli ale i tak są pyszne :)
12 komentarzy:
Mmmm ciasteczko i mleko... Budzi się we mnie dziecko :)
Czytałam i się uśmiechałam sama do siebie :) Przypominając sobie ulicę Sezamkową i moją siostrę,nagminnie ją oglądającą :)I,jeszcze te ciasteczka...:D
Ciasteczka pyszne. Chetnie schrupalabym kilka koniecznie ze szklanka mleka :)
Zawsze namietnie ogladalam z bratem Ulice Sezamkowa :) Najbardziej podobal nam sie Elmo z rybka o imieniu Szczekus :))
a ja dzisiaj patrzałam na te ciasteczka, i nawet sobie przepis zapisałam, widzę ze warto bo smacznie wyglądają:)
oj,tak...Ulica Sezamkowa i Cisteczkowy Potwor :) :)super te ciasteczka :) ale jakos dla mnie ciasteczka pieke od lat tylko w okresie adwentu-tradycja taka.....ale moze trzeba stworzyc inna ......
Pozdrawiam :)
Kasiu, a ja się przyznam, że mleka samego nie lubię i po sesji zostało wykorzystane w całkiem innym celu :)
Szarlotku, ja też sobie przypomniałam sobotnie (?) poranki z Ulicą Sezamkową. Zupełnie nie mogłam wtedy zrozumieć, o co chodzi, że te literki sponsorują program.
Majko, ja tę szklankę mleka tak naprawdę wolałabym zamienić na kakao. Ale za nic nie mogę sobie przypomnieć, jaka była moja ulubiona postać.
Viridianko, warto, warto. Sama się zdziwiłam, jak szybko znikły.
Gosiu, ja zazwyczaj piekę ciasteczka na Boże Narodzenie, ale jest tyle świetnych przepisów, a w Święta człowiek taki przejedzony, że docenić je trudno, więc właśnie taką nową tradycję na własne potrzeby tworzę.
Mlask ;)! To ja poproszę! Bo chocolate chip cookies to są chyba moje najulubieńsze ciasteczka :). A u Ciebie wyglądają tak pysznie ;)...
z tą szklanką mleka wyglądają naprawdę kusząco :)
jest coś magicznego w ciasteczkach
lubię je chrupac i chrupac
czasem ciężko jest się zatrzymac nie natrafiając jedynie na okruszki..
12 pysznych ciasteczek
z ulubioną czekoladą
mogę jedno?
czekam niecierpliwie na październikowe
Masz racje, takie ciasteczka moga byc bardzo 'niebezpieczne' ;)
I widze, ze nie tylko ja nie przepadam za mlekiem :)
Pozdrawiam serdecznie!
Masz racje, takie ciasteczka moga byc bardzo 'niebezpieczne' ;)
I widze, ze nie tylko ja nie przepadam za mlekiem :)
Pozdrawiam serdecznie!
Wspaniałe ciasteczka, czekam na czas, kiedy będę je mogła upiec z moją córką. Wtedy na pewno je wypróbujemy :) Pozdrawiam serdecznie.
Prześlij komentarz