Więc do dzieła.
oraz
stolnica, nóż, miska lub ściereczka do przykrycia ciasta, wałek, mąka do podsypywania, talerz/deska posypana mąką do odkładania gotowych pierogów, ewentualnie widelec do mieszania
bliskie zamienniki:
stolnicy - miska do zagniatania ciasta i deska do krojenia do lepienia pierogów (potrzebne jest jedno i drugie);
wałka - butelka po winie z długą tą częścią, która ma wałkować.
Większość przepisów, na które natrafiłam, sugeruje 2 szklanki mąki, co ma pewnie być porcją dla 4 osób, ja zwykle biorę z pół kilo, czym ma się najeść 5-6. Ciasto można zagniatać na stolnicy lub w misce. Jeżeli ciasta ma być dużo, lepiej to zrobić na stolnicy, chyba, że macie rzeczywiście dużą miskę. Niezależnie od tego, na co się zdecydujecie, z mąki sypiemy kopczyk, w środek którego wbijamy żółtko, lejemy 2 łyżki oleju (ale może też być „chlup” oleju, chyba nie przypuszczacie, że to mierzę). Następnie mieszamy (widelcem w misce, nożem na stolnicy) w środku tego kopczyka, by płyn połączył się z mąką i powoli dolewamy ciepłą wodę (niekoniecznie przegotowaną, bo i tak to się będzie gotować), cały czas wszystko mieszając. Jeżeli robimy ciasto na stolnicy, to mąkę należy z boków zgarniać nożem do środka, również nożem wszystko siekać. Oczywiście cały czas lejąc w środek wodę. Nie wiem, ile wody, musicie tu polegać na własnym rozsądku, jeżeli nalejecie za dużo, trzeba tylko dosypać mąki. Kiedy w obu wersjach uznamy, że łyżka czy widelec nic już tu nie poradzą, zagniatamy ciasto rękami. Ma być gładkie, nieklejące, niezbyt twarde, ale też nie za miękkie. W zasadzie za twarde nie przeszkadza (to znaczy trochę gorzej smakuje), ale za miękkie się rozłazi i trudno w nim zamykać nadzienie. Po rozwałkowaniu pierwszej partii i próbie lepienia, z pewnością się zorientujecie, że jest za miękkie. Wtedy (lepiej) wgnieść w nie jeszcze trochę mąki, ale ostatecznie można też męczyć się z takim miękkim. Zagniatanie ciasta jest tą częścią, którą ja uważam za najbardziej męczącą. Można ją łatwo ominąć, miksując pół kilo mąki z dużym kubkiem kefiru. Wtedy z grubsza wyrobioną masę trzeba tylko wyjąć z robota i wykonać końcowe gniecenie. Ponieważ kefiry są rzadsze i gęstsze, może się zdarzyć, że będzie potrzeba trochę więcej mąki lub kefiru. Tak zrobione ciasto jest może mniej tradycyjne, ale też bardzo dobre.
No dobrze, to wreszcie zaczynamy.
Następnie każde kopytko spłaszczamy w dłoniach i obtaczamy w mące.
Każde spłaszczone kopytko rozwałkowujemy na placek średnicy ok. 7cm. Nie za gruby, nie za cienki. I znowu – za gruby, trudno, pierogi będą mniej delikatne, za cienki – nadzienie będzie przebijać, więc szybko zorientujecie się, że jest za cienko.
Placki obtaczać w mące, ale bez przesady, bo nie będą się lepić, i odłożyć na bok, może być jeden na drugi, jeżeli są wystarczająco umączone, kontynuować aż do czasu rozwałkowania wszystkich kopytek.
Na środku każdego placka położyć nadzienie – w tym wypadku jagody, ilość zależy od wielkości placka, dobra to taka, żeby nie trzeba było strasznie naciągać ciasta zamykając nadzienie w środku pieroga.
Kółko składamy na pół, przykrywając nadzienie, dociskamy tworząc pierogową falbankę.
Następnie bierzemy pieroga do rąk i jeszcze raz dociskamy.
Śliczny gotowy pierożek.
Gotowe pierogi układamy obok siebie na umączonym talerzu lub desce do krojenia.
Wrzucamy do gotującej się, osolonej wody. Ilość soli zależy oczywiście od wielkości garnka, ale raczej trudno przesolić. Delikatnie mieszamy (raz czy dwa, nie cały czas), tak, by porozklejać te, którym się to przydarzyło. Pierogi muszą swobodnie pływać, przy większej liczbie trzeba je gotować partiami.
Gotujemy ok. 3 minut od momentu ponownego zawrzenia wody. Wyjmujemy z garnka i przekładamy na durszlak. To ważne, żeby nie wykładać pierogów od razu na talerz, bo wtedy, mimo waszych najlepszych chęci i przekonania, że są dobrze odsączone, NA PEWNO będą pływać w wodzie, a lepsze są jednak z masłem czy śmietaną.
Z durszlaka przekładamy pierogi na półmisek, tak, by nie stykały się ze sobą (oczywiście bez przesady), bo nadal lubią się sklejać. Jeżeli nie planujecie jeść natychmiast, chociaż to raczej pierogów z owocami nie dotyczy, można ułożyć warstwami w jakimś naczyniu, każdą warstwę polewając roztopionym masłem.
3 komentarze:
wyglądają baaardzo apetycznie :))) pozdrawiam
Ale narobilas mi ochoty na pierogi :) Sliczny ten pierozek na ostatnim zdjeciu :) Az slinka cieknie :) Chyba zajrze do swojego sprawdzoneo przepisu i tez sobie zrobie :))
Najlpsze pod słońcem mojej mamy:)!
Ps: Dziękuję za wspaniałą propozcycję do akcji:*
Prześlij komentarz