Chyba każdy interesuje się życiem innych ludzi. Ciekawość tego, co robią i jak żyją nasi bliźni (w swej patologicznej formie zwana wścibstwem) jest naturalna i niełatwo ją powstrzymać. Ja, będąc u kogoś po raz pierwszy, mniej lub bardziej ukradkowo przyglądam się biblioteczce, wczytując się w grzbiety książek, by wiedzieć, czy mam do czynienia z pokrewną duszą.
W analogiczny sposób pokrewieństwo dusz można stwierdzić patrząc na to, co dana osoba je. Inspekcję szafek z jedzeniem zwykle trudno przeprowadzić dyskretnie, zresztą, przyglądanie się biblioteczce nie jest znowu aż tak niegrzeczne, jak zaglądanie do czyjejś lodówki. Znalezisko, o którym chcę teraz napisać, leżało na samej górze kosza na śmieci.
A była to torebka po sosie pomidorowym w proszku.
Ugh. Dzisiaj będzie dydaktycznie i moralizatorsko. Pierwsze moje pytanie na ten widok brzmi: ale dlaczego? To nie chodzi o to, że sos z torebki składa się z chemii. Że nawet nie leżał koło pomidorów. Jest niezdrowy. Albo nienaturalny.
Sos z torebki jest po prostu niedobry.
Korzystanie z sosu z torebki może usprawiedliwiać tylko niewiedza. Bo, uwaga, notujemy: punkt pierwszy: taki sos nie jest tańszy od zrobionego samodzielnie (a przynajmniej nieznacznie). Punkt drugi: nawet jeśli przygotowanie go trwa trochę krócej, korzyść jest wątpliwa, bo i tak trzeba czekać na makaron.
Punkt pierwszy (rozwinięcie)
Żeby sprawdzić jego prawdziwość wykonałam małe śledztwo i przebadałam sklepowe półki z sosami w proszku i pomidorami w puszce. Dygresja: puryści mogą się w tym miejscu zżymać, że uważam sos zrobiony z pomidorów w puszce za wystarczająco prawdziwy. Cóż, mogę tylko odpowiedzieć, że przez 10 miesięcy w roku jest on prawdziwszy niż z ten, który mogłabym zrobić z tzw. świeżych pomidorów...
A tak wypadło porównanie cenowe: sos pomidorowy z proszku waha się od 1,69 zł (z przeznaczeniem raczej do gołąbków - to mówi etykieta) do 2,60-3,60 zł za taki specjalnie do makaronu. Otrzymamy z tego 4 porcje.
Najtańsza puszka pomidorów to 2,99 zł, najdroższa 4,70 zł. Puszka pomidorów to 3 porcje sosu. Można też zaopatrzyć się w 500 g opakowanie przecieru (nie koncentratu!) z pomidorów za 3,69 zł i to na pewno starczy na 4 porcje. Ktoś może mieć zastrzeżenia, że do tego konieczne są jeszcze przyprawy i inne dodatki. To prawda, jednak są to rzeczy, które każdy i tak ma w domu, byłabym skłonna więc pominąć je w kosztach.
Punkt drugi
Czas: w rzeczywistości przygotowanie sosu z pomidorów z puszki trwa tylko tyle, co gotowanie makaronu (szczegóły jeszcze niżej).
Oczywiście, ktoś może (chociaż trudno uwierzyć) lubić sos z proszku. Pozostałym jednak (jeśli tego jeszcze nie zrobili) na czarną godzinę radzę zaopatrzyć się raczej w kilka puszek pomidorów niż torebek z magiczną mieszanką.
Żeby nie było rozczarowań, muszę tu napisać o jeszcze jednej rzeczy: jest całkiem prawdopodobne, że kilka pierwszych sosów wyda Wam się bez smaku. To wcale nie znaczy, że coś robicie źle. To znaczy, że tęsknicie za glutaminianem sodu. Zaufajcie mi, warto jednak się z nim rozstać na dobre.
W analogiczny sposób pokrewieństwo dusz można stwierdzić patrząc na to, co dana osoba je. Inspekcję szafek z jedzeniem zwykle trudno przeprowadzić dyskretnie, zresztą, przyglądanie się biblioteczce nie jest znowu aż tak niegrzeczne, jak zaglądanie do czyjejś lodówki. Znalezisko, o którym chcę teraz napisać, leżało na samej górze kosza na śmieci.
A była to torebka po sosie pomidorowym w proszku.
Ugh. Dzisiaj będzie dydaktycznie i moralizatorsko. Pierwsze moje pytanie na ten widok brzmi: ale dlaczego? To nie chodzi o to, że sos z torebki składa się z chemii. Że nawet nie leżał koło pomidorów. Jest niezdrowy. Albo nienaturalny.
Sos z torebki jest po prostu niedobry.
Korzystanie z sosu z torebki może usprawiedliwiać tylko niewiedza. Bo, uwaga, notujemy: punkt pierwszy: taki sos nie jest tańszy od zrobionego samodzielnie (a przynajmniej nieznacznie). Punkt drugi: nawet jeśli przygotowanie go trwa trochę krócej, korzyść jest wątpliwa, bo i tak trzeba czekać na makaron.
Punkt pierwszy (rozwinięcie)
Żeby sprawdzić jego prawdziwość wykonałam małe śledztwo i przebadałam sklepowe półki z sosami w proszku i pomidorami w puszce. Dygresja: puryści mogą się w tym miejscu zżymać, że uważam sos zrobiony z pomidorów w puszce za wystarczająco prawdziwy. Cóż, mogę tylko odpowiedzieć, że przez 10 miesięcy w roku jest on prawdziwszy niż z ten, który mogłabym zrobić z tzw. świeżych pomidorów...
A tak wypadło porównanie cenowe: sos pomidorowy z proszku waha się od 1,69 zł (z przeznaczeniem raczej do gołąbków - to mówi etykieta) do 2,60-3,60 zł za taki specjalnie do makaronu. Otrzymamy z tego 4 porcje.
Najtańsza puszka pomidorów to 2,99 zł, najdroższa 4,70 zł. Puszka pomidorów to 3 porcje sosu. Można też zaopatrzyć się w 500 g opakowanie przecieru (nie koncentratu!) z pomidorów za 3,69 zł i to na pewno starczy na 4 porcje. Ktoś może mieć zastrzeżenia, że do tego konieczne są jeszcze przyprawy i inne dodatki. To prawda, jednak są to rzeczy, które każdy i tak ma w domu, byłabym skłonna więc pominąć je w kosztach.
Punkt drugi
Czas: w rzeczywistości przygotowanie sosu z pomidorów z puszki trwa tylko tyle, co gotowanie makaronu (szczegóły jeszcze niżej).
Oczywiście, ktoś może (chociaż trudno uwierzyć) lubić sos z proszku. Pozostałym jednak (jeśli tego jeszcze nie zrobili) na czarną godzinę radzę zaopatrzyć się raczej w kilka puszek pomidorów niż torebek z magiczną mieszanką.
Żeby nie było rozczarowań, muszę tu napisać o jeszcze jednej rzeczy: jest całkiem prawdopodobne, że kilka pierwszych sosów wyda Wam się bez smaku. To wcale nie znaczy, że coś robicie źle. To znaczy, że tęsknicie za glutaminianem sodu. Zaufajcie mi, warto jednak się z nim rozstać na dobre.
Sos pomidorowy można przygotować w znacznie bardziej wyrafinowany sposób niż tu opisuję. Ta wersja jest dla osób wyjątkowo leniwych. Lub tak głodnych, że nie mają czasu nawet pokroić cebuli. Ja czasami należą do obydwóch kategorii. W każdym razie, taki sos jak poniżej jadam najczęściej. Uzupełnianie własnymi ulubionymi przyprawami mile widziane.
Sos pomidorowy
Składniki:
2-3 porcje
puszka krojonych pomidorów
2 łyżki oliwy
2 łyżeczki octu balsamicznego lub innego (byle nie spirytusowego ;)
łyżeczka cukru (lub do smaku)
sól, pieprz, papryka ostra, słodka
zioła świeże lub suszone
ewentualnie: zmiażdżony ząbek czosnku
Wykonanie:
Bierzemy garnek, wrzucamy do niego puszkę krojonych pomidorów i wszystkie pozostałe składniki (jeśli używamy świeżych ziół, to dodajemy je na samym końcu). Mieszamy. Gotujemy. Możemy pomieszać od czasu do czasu. Teraz stawiamy makaron. Kiedy będzie gotowy zdejmujemy z ognia i sos, ewentualnie doprawiamy. I już.
Uwaga: sos gotuję zwykle na dość dużym ogniu, żeby szybko zgęstniał, ale pod przykryciem, bo okropnie pryska.
Uwaga: sos gotuję zwykle na dość dużym ogniu, żeby szybko zgęstniał, ale pod przykryciem, bo okropnie pryska.