W moim pokoju migoce lampkowy substytut choinki obwieszony bombkami, a z sufitu dyndają ozdoby świąteczne. Spokój. Szał bożonarodzeniowych przygotowań nie ogarnął mnie jeszcze na dobre, ale może Was już tak. Zapraszam na chwilę odpoczynku do... Kuchni.
To właściwie nie jest książka do czytania w Boże Narodzenie. Raczej pod koniec zabieganego dnia, kiedy potrzebujecie spokoju i wyciszenia. Albo kiedy jest Wam smutno, albo coś nie poszło, albo kiedy, nawet pomimo wielu ludzi wokoło, czujecie się całkiem sami. Psychoterapia dla gotujacych moli książkowych. Opowiadanie popełniła japońska pisarka Yoshimoto Banana, a jeśli lubicie Murakamiego i ona Wam się spodoba (zresztą obydwóch autorów tłumaczyła Anna Zielińska-Elliott).
Ta Kuchnia wypełniona jest smutkiem, a może raczej nieokreśloną tęsknotą, która kojarzy mi się z większością znanych wariacji na temat Japonii, nawet tych firmowanych przez ludzi Zachodu. Niespełna sto stron wypełnione jest przygnębiającymi wydarzeniami i niezgodą, a może raczej, o ile jest to możliwe, akceptującym buntem wobec rzeczywistości. Ale przynosi ukojenie. Pełni taką funkcję, jak dla głównej bohaterki kuchnia. Nic więc dziwnego, że pojawia się tam sporo różnych japońskich potraw, które zupełnie nic mi nie mówią. Przełomowy moment następuje dzięki potrawie o dźwięcznej nazwie katsudon. Oczywiście bardzo mnie zaciekawiło, co to właściwie jest (chociaż, nie wiem jak zdołałam to przegapić, właściwie przypis dokładnie to wyjaśnia). Przepis na katsudon, a właściwie wieprzowinę tonkatsu pojawił się w mówiącej o japońskiej kuchni książeczce z serii Biblioteka Poradnika Domowego, ale rozwiązanie jest tak absurdalne, że trudno mi było w to uwierzyć.
Jakiś czas później, tym razem po wyjątkowo bogatej w opisy potraw lekturze Kafki nad morzem Murakamiego, postanowiłam sprawić sobie prawdziwą książkę o kuchni japońskiej, tzn. napisaną przez Japonkę mieszkającą w Japonii, a nie zamerykanizowaną osobę azjatyckiego pochodzenia, która kraj swoich rodziców (a może dziadków?) zna tylko z opowiadań, itd. Musiałam iść na pewien kompromis i książka napisana jest po angielsku, z myślą o nie-Japończykach, ale przez osobę, która wie, o czym pisze. Harumi's Japanese Home Cooking jest naprawdę inspirująca i jeszcze kiedyś Wam o niej więcej opowiem.
Kupując ją (przez Internet ;) miałam oczywiście nadzieję, że znajdę i przepis na katsudon. Jest! Poradnik Domowy miał rację: katsudon to nic innego, jak zwyczajny, banalny, niezdrowy i wyszydzany kotlet schabowy. W wersji Harumi jest on jednak smażony na głębokim tłuszczu, a istnieje optymistyczna teoria, która mówi, że to zdrowiej (mniej tłuszczu się wchłania, podobno). Moim zdaniem panierka dzięki temu jest bardziej chrupiąca. Pewnie każdy wie, jak usmażyć kotlet, ale co tam, przepis i tak podaję.
To właściwie nie jest książka do czytania w Boże Narodzenie. Raczej pod koniec zabieganego dnia, kiedy potrzebujecie spokoju i wyciszenia. Albo kiedy jest Wam smutno, albo coś nie poszło, albo kiedy, nawet pomimo wielu ludzi wokoło, czujecie się całkiem sami. Psychoterapia dla gotujacych moli książkowych. Opowiadanie popełniła japońska pisarka Yoshimoto Banana, a jeśli lubicie Murakamiego i ona Wam się spodoba (zresztą obydwóch autorów tłumaczyła Anna Zielińska-Elliott).
Ta Kuchnia wypełniona jest smutkiem, a może raczej nieokreśloną tęsknotą, która kojarzy mi się z większością znanych wariacji na temat Japonii, nawet tych firmowanych przez ludzi Zachodu. Niespełna sto stron wypełnione jest przygnębiającymi wydarzeniami i niezgodą, a może raczej, o ile jest to możliwe, akceptującym buntem wobec rzeczywistości. Ale przynosi ukojenie. Pełni taką funkcję, jak dla głównej bohaterki kuchnia. Nic więc dziwnego, że pojawia się tam sporo różnych japońskich potraw, które zupełnie nic mi nie mówią. Przełomowy moment następuje dzięki potrawie o dźwięcznej nazwie katsudon. Oczywiście bardzo mnie zaciekawiło, co to właściwie jest (chociaż, nie wiem jak zdołałam to przegapić, właściwie przypis dokładnie to wyjaśnia). Przepis na katsudon, a właściwie wieprzowinę tonkatsu pojawił się w mówiącej o japońskiej kuchni książeczce z serii Biblioteka Poradnika Domowego, ale rozwiązanie jest tak absurdalne, że trudno mi było w to uwierzyć.
Jakiś czas później, tym razem po wyjątkowo bogatej w opisy potraw lekturze Kafki nad morzem Murakamiego, postanowiłam sprawić sobie prawdziwą książkę o kuchni japońskiej, tzn. napisaną przez Japonkę mieszkającą w Japonii, a nie zamerykanizowaną osobę azjatyckiego pochodzenia, która kraj swoich rodziców (a może dziadków?) zna tylko z opowiadań, itd. Musiałam iść na pewien kompromis i książka napisana jest po angielsku, z myślą o nie-Japończykach, ale przez osobę, która wie, o czym pisze. Harumi's Japanese Home Cooking jest naprawdę inspirująca i jeszcze kiedyś Wam o niej więcej opowiem.
Kupując ją (przez Internet ;) miałam oczywiście nadzieję, że znajdę i przepis na katsudon. Jest! Poradnik Domowy miał rację: katsudon to nic innego, jak zwyczajny, banalny, niezdrowy i wyszydzany kotlet schabowy. W wersji Harumi jest on jednak smażony na głębokim tłuszczu, a istnieje optymistyczna teoria, która mówi, że to zdrowiej (mniej tłuszczu się wchłania, podobno). Moim zdaniem panierka dzięki temu jest bardziej chrupiąca. Pewnie każdy wie, jak usmażyć kotlet, ale co tam, przepis i tak podaję.
Tonkatsu to klasyczne japońskie danie, które jest po prostu przepyszne.
Tonkatsu
źródło: Harumi's Japanese Home Cooking
Składniki:
500 g schabu
sól i pieprz
mąka
1 jajko
bułka tarta
olej do głębokiego smażenia
Wykonanie:
- Mięso pokroić na kotlety ok. 2 cm grubości. Lekko rozbić (tylko trochę, nie na takie tradycyjne stołówkowe prześwitujące papierki). Oprószyć solą i pieprzem.
- Kotlety obtoczyć w mące, potem w roztrzepanym jajku, a na końcu w bułce.
- Olej rozgrzać, włożyć do niego mięso, smażyć ok. 2-3 minut, obrócić i smażyć kolejne 2-3 minuty, aż panierka się zarumieni.
- Wyjąc z oleju i dobrze odsączyć. Kotlety pokroić w paski.
- Podawać z drobno pokrojoną kapustą, cytryną, solą, sosem sojowym lub takim: 100 ml sosu sojowego, 50 ml ketchupu, łyżka cukru - wymieszać (to z Poradnika Domowego ;)
Tonkatsu w wersji imprezowej lub do bento (pudełka z drugim śniadaniem/lunchem)