Przegapiłam czas robienia noworocznych postanowień. Mogłyby brzmieć na przykład: będę codziennie uczyć się włoskiego co najmniej 15 minut, zacznę chodzić na basen albo będę jeść więcej owoców i warzyw, a mniej czekolady. Na szczęście mamy prawie marzec i do kolejnego Sylwestra nie muszę już o tym myśleć ;)
Ostatnie półtora roku przyniosło na tyle dużo zmian, planowanych i nie za bardzo, że na razie zwolniłam się od robienia spektakularnych kroków na przód. Jednak, żeglowanie jest koniecznością, co stanowi jedną z nielicznych mądrości, które pamiętam z lekcji łaciny, a ponieważ zmieniłam już pracę i mieszkanie (co też jest cytatem, tylko zupełnie współczesnym), pora spojrzeć w jakimś innym kierunku. Niedawno osiągnęłam przerażający wiek lat 30 i zawsze sobie mówiłam, że po trzydziestce to już można wszystko, co miało oznaczać, mniej więcej, brak konieczności przejmowania się oczekiwaniami innych i ich wizją na porządek świata i ład moralny.
Rewolucji nie będzie. Przede wszystkim, nie czuję się aż tak zniewolona, żeby robić zwrot o 180 stopni. Pojawia się jednak mnóstwo drobnostek, kiedy postępuje się nie całkiem tak, jak by się samemu chciało, albo reaguje jak trochę ktoś inny, a potem niezadowolenie z własnego zachowania tłumaczy czynnikami zewnętrznymi. Czasami zmiana jest trudna, na pewno, ale innym razem wystarczy zrobić tylko troszkę, a efekt okaże się zaskakujący. I takie rozwiązanie sprawdziło się również w przypadku nieco podeschniętej muffinki. Prawdę mówiąc, rezultat jest tak dobry, że chyba już zawsze wybiorę taką tuningowaną.
Przepis dołączam do Czekoladowego Weekendu.
Muffinki czekoladowo-orzechowe
źródło: Mufinki. Le Cordon Bleu. Kuchnia domowa
Składniki:
ok. 20 małych muffinek
300 g mąki
1 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
szczypta soli
3 łyżki kakao
150 g masła
165 g brązowego cukru
170 ml mleka
2 jajka
100 g posiekanych orzechów włoskich
100 g posiekanej gorzkiej czekolady
do posypania: cukier puder
Wykonanie:
- Piekarnik rozgrzać do 200 stopni. Formę do muffinek wyłożyć papilotkami lub wysmarować masłem.
- Do miski przesiać kakao, mąkę, proszek do pieczenia i sól.
- Masło i cukier włożyć do rondelka i podgrzewać, aż masło się roztopi, a cukier rozpuści. Zdjąć z ognia. Jajka roztrzepać z mlekiem.
- Do suchych składników dodać orzechy i czekoladę, w środku zrobić dołek. Wlać do niego mleko z jajkami i masło z cukrem (wymieszałam najpierw z mlekiem, żeby trochę je ostudzić). Wymieszać wszystko łyżką, tyle tylko, żeby składniki się połączyły, ciasto ma być grudkowate.
- Łyżką nakładać ciasto do foremek, do 3/4 wysokości. Piec 15-18 minut lub do czasu, aż patyczek wbity w ciasto wychodzi suchy. Po przestudzeniu posypać cukrem pudrem. W tej postaci też są dobre, ale na drugi lub trzeci dzień warto spróbować podrasowanej wersji.